Komentarze w Sieci
Problem ten dotyczy również sfery politycznej. Odkąd przedwyborcza walka przeniosła się do Internetu, politycy skoncentrowali swą uwagę głównie na budowaniu negatywnego wizerunku swego politycznego oponenta. Przy tej okazji wciąż myli się PR z czarną propagandą. Nasuwa się wiele pytań, te o konieczne rozwiązania, mylenie pojęć czy etykę pomijam. Pozostaje jeszcze równie ważne – to o rzeczywistą siłę Internetu. Na ile takie opinie, pozytywne lub negatywne komentarze, często bardzo głośne, o których wiemy, że są celowe, zdolne są wpłynąć na naszą opinię?
Michał Lange (www.DoradztwoMedialne.pl): W przypadku przeciętnej, parlamentarnej kampanii wyborczej przeciętnego kandydata – Internet nie ma wcale dużej siły oddziaływania na wyborcę. Wyjątkiem są kampanie bardzo pomysłowe, daleko wykraczające poza schemat standardowych działań promocyjnych. Jeśli kandydat ma dobry pomysł i potrafi go profesjonalnie zrealizować – wówczas Internet może być kluczowym narzędziem. Taka sytuacja zaistniała podczas ostatnich wyborów do Europarlamentu. Podobne są jednak niezwykle rzadkie.
Tak naprawdę znikomy procent wyborców zbiera jakikolwiek informacje o kandydacie, na którego podczas wyborów odda swój głos. Nie bez przyczyny obserwujemy bardzo intensywne wewnątrzpartyjne potyczki o miejsce na liście. Dziś to niestety wciąż przede wszystkim właśnie miejsce na liście wyborczej decyduje o sukcesie lub porażce danego kandydata.
Wyborcy są zniechęceni przestrzenią polityczną – stąd tak niska społeczna ocena całej klasy politycznej. Pomijam już taki drobiazg jak fakt, iż przeszukiwanie Internetu w poszukiwaniu opinii o danym kandydacie jest dość czasochłonne. To zadanie raczej dla pasjonatów.
Jeśli już przeciętny wyborca zdecydował się zdobyć nieco informacji o kandydacie, wykorzystując Internet – głównie trafia na jego oficjalną stronę internetową. Na tym z reguły kończy jego „detektywistyczna” przygoda. Oczywiście są wyjątki, ale liczba takich wyjątków jest naprawdę znikoma.
Pamiętajmy także o jeszcze jednym. Szkalujące komentarze w Internecie umieszczają zazwyczaj agencje PR, które specjalizują się w tego typu działaniach. Zależy im na tym, aby cała operacja odbierana była jako ważny obszar wyborczych działań. Po prostu na tym zarabiają. Wyraźnie dostrzegam tu próbę budowanie mitu wokół internetowych komentarzy. W rzeczywistości nie jest to obszar aż tak istotny, jak chcieliby go przedstawiać niektórzy specjaliści od PR.
W najbliższych wyborach bardzo duże znaczenie będzie miał bezpośredni kontakt kandydata z wyborcą. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdecydowanie większa niż do tej pory liczba kandydatów wyruszy w bezpośrednie odwiedziny do mieszkań swoich potencjalnych wyborców.
Portal epr, Anita Widman-Drzewiecka, 5.06.2011
http://www.epr.pl/komentarze-w-sieci,goracy-temat,28140,1.html