Pomówienie, zniesławienie, naruszenie dóbr osobistych. Co można zrobić?
Naruszenie dóbr osobistych poprzez publiczne pomówienie, znieważenie? Co można zrobić? Na szczęście istnieją sposoby na to, aby skutecznie się bronić, wykorzystując aktywność medialną.
Z pewnością pierwszą myślą w sytuacji, gdy zostaliśmy zniesławieni jest udanie się do prawnika i walka w sądzie. Droga pewnie słuszna, choć wiąże się w kosztami, które niezbyt łatwo można oszacować (procesy sądowe mogą się przedłużać, co wiąże się np. z ich wzrostem). Jej efekt może być dla znieważonego korzystny finansowo (gdy proces wygra i uzyska odszkodowanie), choć na realne korzyści wizerunkowe w ogóle się nie przekłada.
Jedną z najbardziej symbolicznych spraw, które o tym świadczą było pomówienie ówczesnego ministra Emila Wąsacza. Sprawa była głośna, zarzuty bardzo poważne, zatrzymanie spektakularne. Po 20 latach batalii sądowych Wąsacz oczyścił swoje imię, ale nikt już nie pamiętał ani o cho chodziło, ani jaki cała sprawa miała charakter. Opinia publiczna wciąż jednak może kojarzyć wspomnianego polityka negatywnie, a tak być z pewnością nie powinno.
I dochodzimy do sedna, a mianowicie do sfery wizerunku, medialnego obrazu. Otóż pomówienie, szczególnie, gdy do jego rozpowszechnienia posłużyły media, czyli miało ono charakter publiczny lub dotyczy osoby publicznej – pozostawia ogromne, często wręcz rujnujące skutki negatywne.
Dzieje się tak dlatego, że przeciętny odbiorca doniesień medialnych (a tych jest znakomita większość, szacuje się, że około 90 proc.) nie jest zainteresowany tym, jaka jest prawda,nie interesują go szczegóły i okoliczności faktyczne (o ile media w ogóle o nich wspominają) a kieruje się emocjami i instynktem (często niskim) i doskonale zapamiętuje np. zniesławiające hasło „ten człowiek jest znachorem”, podczas gdy w istocie mowa np. o znanym, cenionym lekarzu*, którego ktoś pomówił. Kariera i dorobek takiego lekarza w jednej chwili mogą zostać zaprzepaszczone. Podobnie jest z publicznym odbiorem korzystnego wyroku sądowego, o którym niewielu spośród zwykłych odbiorców będzie wiedziało, a już na pewno odbiorcy ci nie będą całej sprawy pamiętali.
Co, poza wytoczeniem sprawy sądowej, może zrobić taki pomówiony lekarz? Otóż może skorzystać z pomocy medialnej polegającej na wdrożeniu indywidualnie przygotowanego algorytmu działania, którego ostatecznym celem jest uświadomienie odbiorcom, że padł on ofiarą pomówienia i nie dość, że jest niewinny, to całą sytuację wykorzystać na rzecz wzmocnienia jego wizerunku w mediach, czyli w skrócie przekuć atak na siebie, we własny sukces wizerunkowy. Efekt będzie znacznie szybszy niż wyrok sądu, który może zapaść za rok w najlepszym, a za kilka lat w najgorszym razie.
Algorytm jest przygotowywany zawsze indywidualnie, ponieważ każda sprawa jest inna, ofiara pomówienia ma innych charakter, inny sposób bycia, inaczej się komunikuje – a te elementy mają spore znaczenie. Poza tym każde pomówienie ma nieco inny charakter i nieco inne źródło. Te czynniki także należy zbadać, ocenić i uwzględnić przygotowując schemat działania.
Ważne, aby działać mądrze i skutecznie, wszak skuteczność w tym wypadku jest najważniejsza.
* Przykład lekarza, choć na potrzeby tego artykułu jest abstrakcyjny, to wziął się stąd, że coraz więcej lekarzy zwraca się do mnie z prośbą o pomoc w walce z pomówieniami, stąd właśnie dlatego ten zacny zawód przywołuję. Co ważne, medycyna jest obszarem bardzo trudnym wizerunkowo, dlatego też należy się w nim poruszać z rozwagą i sporym wyczuciem. Niezbędne jest doświadczenie praktyczne.
dr Michał Lange