Co zrobić, żeby zostać radnym albo prezydentem? 9 przykazań wyborczych
Zdjęcie? Najlepiej samej twarzy, ale bez Photoshopa. Ubranie? Schludne i stonowane. Hasło? Wiarygodne i niedające pola do popisu złośliwcom. A najważniejsze jest po prostu bycie sobą. Choć tak nie do końca…
Pamiętacie Krzysztofa Kononowicza, który przed czterema laty ubiegał się o prezydenturę Białegostoku? Jego spot wyborczy, w którym ubrany w sweter opowiada, jak to by chciał, żeby nie było bandyctwa, złodziejstwa i niczego, zrobił furorę.
Jakiś czas temu odniosła się do niego Warszawska Grupa Doradców PR. Firma, która postanowiła zorganizować szkolenia dla kandydatów w nadchodzących wyborach samorządowych, zaproponowała m.in. warsztaty pt. „Jak przygotować i wykonać materiały wyborcze, aby nie wypaść w kampanii jak Kononowicz”. I obiecała, że przejście całego kursu gwarantuje powalenie kontrkandydatów na kolana.
Politykom podpowiadamy, na co zwrócić uwagę, żeby dobrze wypaść w wyborach, a wyborcom – jak nie dać się omamić.
1. Bezpośredni kontakt z wyborcą
– Jedno się nigdy nie zmieni w kampanii wyborczej do samorządu terytorialnego – najważniejszy jest bezpośredni kontakt z wyborcą – przekonuje Maurycy Seweryn, założyciel Warszawskiej Grupy Doradców PR. Dodaje jednak natychmiast, że w tej kampanii nie wystarczy już chodzenie od drzwi do drzwi. – Teraz mamy inne narzędzia: blogi, e-mail, fora i społeczności internetowe.
Na to samo zwraca uwagę Litosława Koper – kiedyś bliska współpracownica tragicznie zmarłej pod Smoleńskiem posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, teraz kandydatka SLD na płocką radną. Warto podkreślić, że choć nigdy nie brała udziału w szkoleniach organizowanych przez firmy zewnętrzne, to w ub.r. – przed wyborami do Parlamentu Europejskiego – jako dyrektor biura posłanki uczestniczyła w szkoleniu prowadzonym przez doświadczonych liderów Sojuszu. – Okręgi są bardzo duże i sztuką jest trafić z przekazem do różnorodnego elektoratu. Dlatego tak ważne jest prowadzenie kampanii w internecie – mówi Koper.
2. Być sobą, ale nie dać się ponosić emocjom
W specjalnym szkoleniu zorganizowanym przez jedną ze specjalistycznych firm brał niedawno udział jeden z płockich polityków z prawej strony sceny politycznej, który wolałby zachować anonimowość. Bo – jak twierdzi – to żaden powód do chwalenia. Na szkoleniu tym doradcy skupili się na wizerunku kandydata w mediach. – Każda wypowiedź powinna być oczywiście przemyślana, ale jednocześnie własna, autentyczna – opowiada polityk. – Zwracano też uwagę na ewentualne debaty z kontrkandydatami. Najważniejsze to nie dać się ponosić emocjom, nie przekrzykiwać się.
Potwierdza lider SLD w wyborach do sejmiku mazowieckiego Krzysztof Gawkowski, który kiedyś sam brał udział w szkoleniach, a od jakiegoś czasu je prowadzi. Oczywiście mowa o szkoleniach organizowanych przez partię. – Trzeba być spokojnym, mówić to, co się myśli i nie udawać kogoś, kim się nie jest. To jest najlepszy sposób – uważa Gawkowski.
3. Obycie z mediami
– Podczas szkoleń zastanawiamy się np. nad tym, co zrobić, żeby trafić na łamy gazety. Oczywiście w pozytywnym kontekście – informuje Michał Lange, ekspert ds. strategii i PR, właściciel agencji www.DoradztwoMedialne.pl
– Moi trenerzy wcielili się w dziennikarzy i zadawali dosyć napastliwe pytania – opowiada nasz anonimowy kandydat w wyborach. – Zacząłem na nie odpowiadać, ale w pewnym momencie się pogubiłem. Dopiero po wywiadzie szkoleniowcy zwrócili mi uwagę, że politycy często tak robią. Tzn. wypowiadają się na temat rzucony przez dziennikarza, nie zastanawiając się nad nim wcześniej. I to jest błąd. Lepiej odmówić wywiadu, niż dać się zapędzić w ślepy zaułek.
4. Temat i hasło kampanii wyborczej
Na ten aspekt zwraca uwagę trener i konsultant z zakresu marketingu politycznego Sergiusz Trzeciak. W swoim poradniku wyborczym (www.trzeciak.pl) podaje przykłady dobrych i złych tematów kampanijnych. „Osoba starsza, zasłużona dla samorządu może w czasie kampanii
wyborczej powołać się na swoje doświadczenie i kompetencje. Jeśli jednak jest urzędującym burmistrzem bądź prezydentem miasta nie powinna startować w wyborach z hasłem zmian i odrzucenia dotychczasowego porządku” – pisze. Jako dobry przykład dla takiej osoby podaje hasło jednego z kandydatów: „Przecież mnie znasz”. Wiarygodnie brzmiało też według niego przesłanie kardiochirurga Zbigniewa Religi w wyborach prezydenckich w 2005 r.: „Z sercem dla Polski”.
Ale ostrzega jednocześnie przed hasłami, które mogą pogrążyć kandydata przez np. możliwość łatwej przeróbki. Jeden z polityków umieścił na swoim billboardzie napis: „Człowiek z charakterem”. Ktoś dopisał „… wioskowego debila”.
5. Ulotka wyborcza
Sergiusz Trzeciak daje także wskazówki, jak ma wyglądać ulotka. Powinny się na niej znaleźć: zdjęcie kandydata (choć nie powinno zajmować 90 proc. miejsca), dobrze widoczne nazwisko, logotyp ugrupowania, hasło, numer listy i miejsce na niej, data wyborów, informacja o kandydacie i jego związkach z lokalną społecznością, zarys programu wyborczego, dane kontaktowe. Trzeciak zwraca też uwagę na dobrze dobraną kolorystykę. Oczywiście kolory nie powinny się zlewać (np. pomarańczowy z czerwonym), a najlepiej jakby ze sobą kontrastowały (np. zielony z czarnym). Podpowiada, że atrakcyjna ulotka to taka, która ma oryginalną formę, np. w kształcie koperty na listy czy rozkładanej harmonijki.
6. Zdjęcie
– Jeśli ktoś jest zbyt puszysty, nie może mieć zdjęcia całej sylwetki. Według mnie korzystne są zbliżenia twarzy – zauważa Litosława Koper.
Tę kwestię porusza też Sergiusz Trzeciak. – Każde zdjęcie niesie ze sobą przesłanie, opowiada o polityku pewną historię – zaznacza. Wylicza, że fotografować można się: z innymi politykami (ale kandydat musi być w centrum), z wyborcami (trzeba jednak unikać zdjęć, na których „polityk siedzi znudzony za stołem lub wysłuchuje zdenerwowanych i wygrażających mu mieszkańców”), w czasie uprawiania hobby, w plenerze, ze zwierzętami (najbezpieczniej z psem lub kotem).
7. Ubiór
Swego czasu szeroko komentowane były błękitne elementy garderoby premiera Donalda Tuska. Wiele osób zauważyło, że kolor ten wyjątkowo pasuje do odcienia jego oczu. Wiele też zastanawiało się, kto tak dobrze Tuskowi doradza…
Krzysztof Gawkowski twierdzi, że na szkoleniach liderzy nie mówią, jak konkretnie się ubierać albo czego na siebie nie zakładać. Podkreśla jednak, że ubiór musi być schludny, a polityk nie może odstraszać swoim wyglądem.
– Trzeba dobierać ubiór do powagi sytuacji. Kobieta np. nie powinna mieć zbyt wysokich obcasów w ciągu dnia, za to świetnie gdy ma je na wieczornym przyjęciu. Makijaż i biżuteria stonowane – mówi Litosława Koper. – Poza tym ważny jest kolor ubioru. Ja jestem typem „zima”, więc zawsze mam na sobie odcienie granatu czy fioletu, zimny róż.
8. Warto korzystać z ofert firm szkoleniowych
Wszystkie liczące się partie polityczne korzystają z profesjonalnego doradztwa – przekonuje Michał Lange. – Tego typu szkolenia zawsze są pomocne. Uświadamiają, czym jest skuteczna komunikacja, w jaki sposób rozmawiać z wyborcami, na co należy zwracać uwagę przy kampanii, jak tworzyć skuteczną strategię.
O dużym zainteresowaniu szkoleniami i konsultacjami indywidualnymi mówi też Maurycy Seweryn. – Liczba chętnych wśród obecnych samorządowców wskazuje na profesjonalizację kampanii i zrozumienie, że w XXI wieku nie wystarczy działać politycznie. Konieczne jest przekonanie do siebie wyborców – twierdzi.
– Uważam tego typu szkolenia za bardzo ważne i potrzebne. Szczególnie dla tych, którzy zaczynają – popiera Litosława Koper. – Z wielu rzeczy, jakich się nauczyłam, korzystam również dziś.
9 kontra 8. Szkolenia? Lepiej sobie odpuścić
Komentuje Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, specjalista marketingu politycznego: – Szkolenia dla kandydatów są dziś oczywistością tego rynku. Niestety, ich jakość jest często mizerna. Ostatnio kilka firm poszukuje np. trenerów do szkoleń dla samorządowców po wygraniu grantów pomocy unijnej przeznaczonych na ten cel. Nie znajdując trenerów wyspecjalizowanych w marketingu politycznym, prowadzą szkolenia przedwyborcze w oparciu o trenerów uczących wcześniej np. efektywnej sprzedaży w centrach handlowych. Efekt jest łatwy do przewidzenia: strata czasu i pieniędzy przez kandydata. Co gorsza, także przekonanie, że ludzi w kampanii kandydat powinien „kupować” tak jak „kupuje się” klientów w centrach handlowych.
Mistewicz uważa, że jeśli już, to lepiej wybrać szkolenie organizowane przez partię polityczną. – Większa jest wtedy gwarancja kontroli jakości szkoleń – podkreśla.
http://plock.wyborcza.pl/plock/1,109494,8519942,Co_zrobic__zeby_zostac_radnym_albo_prezydentem__9.html