Ruszyła kampania samorządowa. Oceniamy szanse ugrupowań
Kampania samorządowa ruszyła oficjalnie. Już na jej wstępnym etapie można dokonać pewnych ocen, które wskazują faworyta, którym – biorąc pod uwagę zasady profesjonalnego marketingu politycznego – jest Prawo i Sprawiedliwość. Ale nie tylko marketing będzie miał wpływ na ostateczny wynik wyborczy.
Sztabowcy partii Jarosława Kaczyńskiego sprytnie i z rozmysłem przygotowali ciekawą i skuteczną koncepcję, która opiera się z jednej strony na wskazaniu własnych dotychczasowym osiągnięć, wzmocniona przekazem o tym, że ich najwięksi konkurenci (PO) do tej pory nie przedstawili jeszcze żadnego programu politycznego. Ten pomysł wydaje się bardzo trafnym posunięciem, tym bardziej, że Platforma Obywatelska faktycznie nie mówi o tym, co jest w stanie i co chce zaproponować Polakom. Wiemy za to, że dąży do odzyskania władzy. A to – analizując lata rządów PO – może się wyborcom nie spodobać. Tym bardziej, że przynajmniej pod względem personalnym – partia od tamtego czasu niewiele się zmieniła.
„My mamy program, dokonaliśmy już wielu zmian – nasi konkurenci nie mają nic do zaproponowania” – taki przekaz będzie osią kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, która z każdym kolejnym tygodniem będzie zapewne wzbogacana o szczegóły i konkretne rozwiązania. Mniej lub bardziej sensowne, mniej lub bardziej realne, ale jednak rozwiązania.
Po stronie Platformy Obywatelskiej mieliśmy do tej pory jedynie kampanię bilbordową sugerującą, że obecna władza dzięki wygranym wyborom „dorobiła się”. Koncepcja ciekawa, budząca emocje, ale to zdecydowanie zbyt mało, aby odniosła jakikolwiek realny skutek wyborczy. Dlaczego? Bo Polaków najbardziej interesują ich sprawy, ich problemy i – co najważniejsze – ich portfele. A tu – m.in. dzięki programowi 500+ bezdyskusyjnie wygrywa PiS. Wygrywa także tym, że wszystko o czym mówi – w przekazie jest uzasadnione troską o obywateli – jak choćby hasło „PiS odebrał złodziejom miliony i oddał je dzieciom”, które doskonale wpisuje się w spójny przekaz partii. Co ważne, ten komunikat istnieje i jest widoczny.
Jaki przekaz ma Platforma Obywatelska – tego jeszcze nie wiemy, być może w toku kampanii zostanie on przedstawiony, ale do tej pory mowa była o „likwidacji IPN”, „likwidacji CBA” i „urealnieniu” programu 500+. Te hasła także w jakimś sensie wpisują się w obraz Platformy Obywatelskiej tylko z pewnością nie w taki, o jakim marzyliby sztabowcy Grzegorza Schetyny. Otóż to obraz partii, która za wszelką cenę chce wrócić do władzy i sprawować ją w sposób całkowicie bezkarny. Gdy przypomnimy sobie z jednej strony liczne afery (w tym także korupcyjne), które pogrążyły PO, z drugiej zaś postulat likwidacji organu, który korupcję ściga – przeciętny Polak może czuć co najmniej poważne obawy… Gdy słyszymy o „urealnieniu” 500+ może to oznaczać po prostu jego całkowitą lub częściową likwidację. Gdy mowa o „likwidacji IPN” – może to oznaczać bezkarność dla TW Bolka i innych agentów komunistycznej bezpieki. Czy tego oczekują Polacy? Można mieć bardzo poważne wątpliwości.
Podsumowując – w przekazie PiS widać pracę profesjonalistów, którzy potrafią dobrze przygotowywać kampanie wyborcze. Odwrotnie jest w środowisku PO, które najpewniej takich fachowców nie znalazło i ze skutecznym przekazem i koncepcją propagandową od kilku już lat ma bardzo poważne kłopoty. Tu duży wpływ może mieć także sam przewodniczący Schetyna, który – wiele na to wskazuje – nie ma wystarczających ani intelektualnych ani charakterologicznych kompetencji do tego, aby być liderem partii sprawującej władzę. Prawdopodobnie wielu mechanizmów marketingowych po prostu nie rozumie i nie potrafi zebrać wokół siebie zespołu fachowców.
Warto jednak pamiętać o tym, że nie tylko kampania wyborcza i polityczny marketing decydują o wyniku wyborczym na poziomie samorządowym. Istotne znaczenie mają lokalne relacje polityków z mieszkańcami, biznesem i innymi wpływowymi środowiskami. Tu potencjał zdecydowanie jest po stronie tego ugrupowania, które sprawują obecnie władzę w większości samorządów, czyli Platformy Obywatelskiej. I może się okazać, że najlepsza nawet kampania PiS nie będzie w stanie przełamać tych „układów”, które przez lata zbudowali działacze partii Grzegorza Schetyny.
dr Michał Lange